Rok 1999
Laski, a w zasadzie przedszkole, dostały od prezydentowej Kwaśniewskiej konia rasy huculskiej Tubądzina. Z uwagi na darczyńców zmieniono mu w Laskach imię na Aleks (miał wtedy około 3 lat). Był bez papierów, ale miał palenia, które świadczyły o tym, że urodził się w stadninie w Gładyszowie. Wiele lat później dzięki Ani Wudarczyk, która miała tam znajomych poznaliśmy jego datę urodzin i imię jakie nadano mu w stadninie - Niger.
- To oczywiście fotomontaż.
Był bardzo chudy i przez prawie rok miał kłopoty żołądkowe. Leczył go doktor Łuczak. Już wtedy był bardzo grzeczny i spokojny, czym mile zaskoczył Roberta, który go nie chciał, gdyż był sam, a miał już cztery konie do opieki i codziennego treningu.
Została zaadaptowana część magazynu znajdującego się na tyłach stajni. Zrobiono tam 4 boksy i siodlarnię. Zrobiono to za pieniądze pana Roberta Mielżyńskiego, który wstawił do stajni swoje konie Ważkę i Afiksa. Wkrótce Ważka z powodów zdrowotnych wyjechała na Mazury do stajni pana Mielżyńskiego .
Powstała nowa, większa ujeżdżalnia za murem, blisko ściany lasu. Miała solidne ogrodzenie z rur, pomalowane kontrastowo przez Roberta i Eddę, niestety podłoże jest bardzo piaszczyste. Dodatkowo wybito furtkę w murze, aby zapewnić krótkie i bezpieczne dojście na ujeżdżalnię.
- Adam Zieliński doskonały dosiad
wyrobił sobie na lonży
Pan Mielżyński wstawił do stajni Nataszę, skarogniadą dużą kobyłkę o miłym charakterze (tylko bardzo często grzała się). Nosiła bardzo miękko i idealnie sprawdzała się podczas nauki jazdy na lonżowniku.
TAK WYGLĄDAŁA ÓWCZESNA CODZIENNOŚĆ:
- Już od pierwszej klasy obowiązkowe były zajęcia w stajni:
-
- Trzeba bardzo dokładnie wyczyścić konia. Na szczęście jest nas kilku.
-
- Wszystkie nogi się zginają Nie ma zmiłuj - Konia trzeba
wyczyścić od końca do końca
-
- No proszę Krystian wykonuje Razem czyścimy
masaż końskiego kopyta Metodą TTouch - razem jeździmy
Rok 2000
Edda wróciła po ośmiu latach na stałe do Lasek i rozpoczęła pracę na etacie. Wcześniej często przyjeżdżała do Polski i pomagała jako wolontariuszka. Bella zaczęła mieć kłopoty z kręgosłupem i poszła na końską emeryturę. Została oddana panu Mielżyńskiemu na Mazury, w zamian przekazał Laskom pieniądze na innego konia.
Robert i Edda zaczęli szukać konia średniego wzrostu o dobrym ruchu do zajęć sportowych. W województwie lubelskim znaleźli siwą klacz Banderę rasy malopolskiej - pojechali ją sprawdzić i ewentualnie kupić. Po miesiącu pojechali z przyczepą, aby ją przywieźć do Lasek. Nekla wkrótce dołączyła do Belli na Mazurach.
Biskup Piotr Libera przekazał Laskom pięknego konia maści tarantowatej Trzosa (koń miał 18 lat). W zasadzie właścicielką była pewna kobieta ze Śląska, a otrzymalismy go dzięki wstawiennictwu Biskupa.
Fuga niestety dożywa swoich lat. Wkrótce zaczął przyjeżdżać następny foksterier Funio, który kontynuuje pracę Fugi w nieformalnej „dogoterapii”.
Z inicjatywy pani Eddy oraz wolontariuszek z Niemiec Christiany Thieme i Natalie Kowaliow, zostało zorganizowane ognisko dla dzieci na zakończenie roku szkolnego. Wolontariuszki przygotowały typową niemiecką sałatkę ziemniaczaną. Od tej pory czerwcowe ognisko odbywa się co roku.
Na wszelkich imprezach w stajni oprawę muzyczną zapewniali chłopcy z pawilonu Św. Maksymiliana – z reguły Marcin Cięszczyk, Józef Stasiowski, Damian Osiewak. Jak co roku w wakacje Robert i Edda malują stajnię.
Konie w Zakładzie dla Niewidomych są już dziesięć lat !
- Woltyżerka wtedy była obowiązkowa Podobnie jak jazda w zastępie
-
- Codziennie biliśmy rekordy prędkości w galopie
-
Rok 2001
Polsko francuskie małżeństwo przekazało Laskom Magnusa, konia rasy wielkopolskiej. Robert z Eddą pojechali go wypróbować do stajni pod Warszawą. Za pieniądze od biskupa Libery doprowadzona zostaje woda na ujeżdżalnię i oświetlenie. Drenaż antychwastowy wokół ujeżdżalni został zrobiony siłami Eddy i Roberta, polegał na zdjęciu warstwy ziemi wokół ujeżdżalni, wyłożeniu tego pasa folią i zasypaniu żwirem (po prostu orka). Od tej pory konie skupiały na pracy, a nie ciągłym podgryzaniu zielska.
- Po latach było już 6 koni do treningów,
-
-
- dwie wolontariuszki z Niemiec
-
- ale potrzeby byly znacznie większe....;
W maju odbyło się w Kawęczynie Plenerowe Spotkanie Aptekarzy Okręgowej Izby Aptekarskiej w Warszawie. Dochód Kierownictwo izby przeznaczyło na rzecz Zakładu dla Niewidomych. Edda i Robert prowadzili tam dla chętnych przejażdżki na koniach.
Rok 2002
- Paweł Misiak w akcji
Robert razem z Eddą, oprócz typowej hipoterapii, prowadzili na szeroką skalę jazdy terapeutyczne, głównie na ujeżdżalni. Większość dzieci uczyła się kierować koniem, czasami w zastępie było 6 koni jednocześnie!!! Duża grupa dzieci jeździła samodzielnie.
Niestety Edda wyjechała na Mazury, potem do Niemiec. W drugim półroczu przyszła do pracy Małgorzata Pyrka, której pani Edda zrobiła test na Banderze - konie, które wtedy były w stajni to: Trzos, Aleks, Nela, Natasza, Afiks, Bandera i Magnus.